Wyprawa dookoła Europy EXT 2011 Odc 19: Barcelona!
Barcelona- notkę o tym mieście warto zacząć od podziękowań (raz jeszcze i raz jeszcze) dla naszej „Hostówki” Magdy. Magda ugościła nas przez trzy dni oddając nam we władanie, po zarząd i berło salon i kuchnię (jaaaazda- obiady na wypasie). Yhm, ale o czym to ja, a tak BARCELONA.
Moim osobistym zdaniem (a wierzę, że ekipa w pewnym stopniu je podziela) Barcelona jest jednym z najlepszych miejsc jakie odwiedziliśmy. Może nie jest najpiękniejsza, nie powala zabytkami jak Paryż, nie miażdży pogodą jak Porto, nie ma tak fascynujących miejsc jak Turku… dobra, żartuje, ale Barcelona ma to wszystko co potrzebne do szczęścia przeciętnemu zjadaczowi chleba.
No bo, podliczmy szczerze:
- Odległość do morza: 0 km.
- Odległość do gór (i mam tu na myśli GÓRY z lodowcem, a nie jakieś pagórki): ok 90 km.
- Tras na motor, rolki, wycieczki rowerowe czy piesze naokoło miasta: miliard, albo nawet z szeznaście.
- Infrastruktura, KLIMAT, miejsca do imprezowania i tańcowania i ogólnego ubawu, które są wszędzie, no i last but not least FC Barcelona! Fanom nie muszę mówić jak wygląda KAŻDY mecz na Camp Nou.
Tak, więc to miasto zajmie dość wysoką pozycję w naszym rankingu.
Jednocześnie warto wspomnieć, że postaraliśmy się zobaczyć praktycznie wszystko co Barcelona ma do zaoferowania. Od tych najsłynniejszych zabytków, poprzez stadion Camp Nou, aż po WSPANIAŁE oceanarium (naprawdę: NIE IDŹCIE tam, za 17 euro można kupić dużo fajniejszych rzeczy). Ba! Nawet się na koncert załapaliśmy! Całkiem darmo! I to taki, którego nigdzie indzie byśmy nie zobaczyli!
W całym oglądaniu Barcelony zawsze towarzyszyła nam, albo Magda, albo… Magda, jako, że Monia ustawiła nam spotkanie, także z drugą swoją znajomą- Magdą.
Wbrew pozorom Monia ma inne kryteria doboru przyjaciół niż po imieniu, przynajmniej taką mamy nadzieję. Ogólnie rzecz biorąc, bo na szczegółowe roztrząsania czasu ani miejsca nie ma, to Barcelona jest miejscem do którego warto wrócić.
I nawet na dłużej. O!
Z Barcelony pomknęliśmy w stronę Andorry. Postanowiliśmy w między czasie zrobić 110% normy i zamiast wymienianych na naszej stronie 21 krajów odwiedzić ich trochę więcej zahaczając o takie Europejskie maleństwa jak Gibraltar, Andorra, czy San Marino. I trzeba przyznać, że było warto. Wróćmy jednak do podróży między Barceloną a Andorrą.
Wsiadając do busa Kasia raczyła przeczytać w przewodniku, (specjalne podziękowania dla PWN- naszego sponsora przewodników) że w
Andorze nie ma większości podatków
w tym akcyzy, tak, na benzynę też (o wy alkoholicy! Wiem o czym pomyśleliście!). Swoją drogą ten mały kraj na styku Francji i Hiszpanii oferuje zaskakująco dużo, tak jeśli chodzi o wspinaczkę, spacery po górach, ale też niezliczoną liczbę nowoczesnych wyciągów i ciągły śnieg w sezonie. Trudno się dziwić biorąc pod uwagę jaka jest wysokość na którą my dojechaliśmy busem. Tylko 91 metrów niżej niż najwyższe góry w Polsce!
Trochę statystyk.
Start w Barcelonie:
- Wysokość : 0 m.n.p.m
- Temperatura na starcie: ok 40 stopni celciusza
- Deszcz: brak (nie padał od miesiąca)
Po dojeździe do Andory:
- Wysokość : 2408 m.n.p.m
- Temperatura: min 5 stopni celciusza
- Deszcz: byliśmy po burzy i przejeździe przez środek chmury
Podsumowując: Andora jest śliczna, urocza, tania, ma dużo wyciągów narciarskich (sic!) i super zrobione kartki z koniem i generalnie zaskoczyła nas na plus. To zaskakująco dużo jak na kraj, w którym główna droga ma, no z może 40 km.