Portugalia

Wyprawa dookoła Europy EXT 2011 Odc 16: 3ODA czyli jak dostać się do katedry wyjściem

Był to pochmurny poranek w turystycznej dzielnicy Lizbony.

Blade słońce wisiało na niebie, a cienie, jakby od niechcenia, zarysowywały kontury starych kamienic. Strzeliste wieże katedry wbijały się w niebo jakby chciały kogoś wkurzyć. Na szczęście Zeus spał – w przeciwieństwie do trzech par japonek pląsających po bruku. Postacie do których należało to, jakże liche obuwie, nie chciały wychylać się z wszędobylskiego, tłustego i ociekającego potem tłumu. Starały się zachować pozory i „wtopić” w zwiedzających, którzy tego dnia gromadnie przybyli do górującego nad deptakiem Domu Bożego. Japonki początkowo nie wyróżniały się, brnąc w pochodzie Canonów i Nikonów, jednak moment wystarczył, aby zniknąć z oczu stojącemu za nimi Japończykowi z dużym jak na ich nację… obiektywem.

Wybiła godzina 10.00.

Cienie postaci przemknęły po dachach pobliskich budynków. Dało się wśród nich wyróżnić dwie wysokie (no jak na moje oko 183cm wzrostu – przyp. autora) oraz jedną nieco niższą, ale za to bardzo ruchliwa osóbkę. Mimo charakterystycznych cech ciężko było odnaleźć pomiędzy nimi mężczyznę – chude łydki, kocie ruchy, waga piórkowa – tak… to był Piter. Dalej wysoka, smukła, niezwykle sprawna z wybijającymi się blond włosami kocica – niejaka… Cboola. Na końcu pilnująca tyłów Monia, która hipnotyzującymi ruchami potrafiła oczarować niejednego wroga. Grupa prezentowała się- jednym słowem- zacnie.

Niektórzy nazwali by ich trzema muszkieterami, inni trójką drombo. Może trzej królowie? – nieeee…. ja opisałbym ich chwytającym za gardło określeniem „Trójka Ochoczo Drepczących Amigo” – w skrócie 3ODA (trzoda). Mieli jeden plan – zobaczyć katedrę od środka, oraz jedno niepisane założenie zrobić to od tylu. Każdy miał w tym jakiś cel:
Piter – zobaczyć witraże,
Monia – ochłodzić się,
Kacha – no cóż, ona po prostu kocha katedry.

Pod wielkim napisem SAIDA

(wyjście) stał niczym nie wyróżniający się ochroniarz. Kropla potu spływają mu po skroni – było ok. 40 stopni Celsjusza. Czuł, że jego praca jest bardzo ważna, dlatego nawet przez chwile nie traktował jej z przymrużeniem oka.

Bacznie obserwował tutejsze dzieci, które niecałe 10 metrów od niego bawiły się petardami. Co jakiś czas dały się słyszeć wystrzały korsarzy, a wraz z nimi łomot gołębich skrzydeł na wietrze. Ochroniarz bardzo tego nie lubił, dlatego za każdym razem gdy młodzieńcy podpalali lont krzywił się zamykając oczy. Tym razem miało być tak samo… ale nie było – w momencie wybuchu Piter wyskoczył z pobliskich krzaków i stanowczym ruchem wbił się mu nóż prosto w aortę. Krew tryskała na boki, białe krwinki skakały po kamiennym deptaku jak porąbane gazele na haju, a mała stróżka posoki zaczęła ścigać się z przerażonymi dziećmi, które brodząc w niej przewracały się o siebie…

Hmm no dobra.

Nieco przekolorowane, nie sadzicie? Koniec tychsensacji! Kto by w to uwierzył? 3ODA nie jest w stanie (czy aby na pewno ?!) zrobić takich rzeczy. Prawda jest nie co inna. Przypadek chciał, że pewna starsza kobieta podeszła do ochroniarza z zapytaniem – i tutaj pojawiła się okazja, która trzeba było wykorzystać.

IMG_5226

Pani Maria Wałach była na wakacjach w Portugalii, tego dnia zwiedzała katedrę w Lizbonie. Zauroczona ogromem i pięknym wykonaniem powoli kierowała się ku specjalnemu wyjściu jednocześnie zastanawiając się jak tak potężne miejsce musiało walić z liścia zwykłych  bogobojnych wieśniaków i to w końcu nie tak dawno, bo zaledwie 400 lat temu.

Otworzyła drzwi wyjściowe a światło z zewnątrz oślepiło ją… widząc zaledwie przez mgłę spostrzegła postać młodego mężczyzny dziarsko kroczącego pod prąd a zaraz za nim dwie jasne postacie płynnie przechodzące pomiędzy wychodzącymi turystami. Była to 3ODA – studenci z POLSKI!!!

Leave a Reply