Szwecja

Wyprawa dookoła Europy EXT 2011 Odc 7: Poradnik podróżnika promowego i Sztokholm

Poradnik podróżnika promowego w załączeniu!

Dawno nie pisaliśmy, i ze względów technicznych, i z powodu ograniczeń czasowych. Toteż tytułem wstępu winiliśmy się wytłumaczyć.

Po zdarzeniu w Turku musieliśmy rozpaczliwie gonić za planem. Dni, które nam uciekły postanowiliśmy poucinać z Kopenhagi, Hannoveru i, niestety także z Amsterdamu. Dostęp do prądu i Internetu mieliśmy również mocno ograniczony. Ostatecznie na tą chwilę jesteśmy w trasie zgodnie z rozkładem, a ostatnie parę dni było niezwykle intensywnych.

Do Sztokholmu zalicza się również najdłuższa podróż promem jaką odbyliśmy.

Już samo oczekiwanie na to, żeby wsiąść na pokład przyniosło nam dużo emocji. Zabukowany po raz pierwszy bilet musieliśmy przenieść ze względu na konflikt z kamieniem. Następny zaproponowano nam… 2 tygodnie później. Początkowo planowaliśmy, aby rozbić obóz pod salą odpraw, ewentualnie urządzić pikietę, oraz ogłosić głodówkę z przerwami na posiłki. Jednak nie musieliśmy sięgać do tak drastycznych posunięć. Dzięki wielu uśmiechom rozdawanym w atomowych seriach przez Pitera i Monię, oraz serii głuchych telefonów i listów z pogróżkami, udało nam się wreszcie bezceremonialnie wepchnąć na prom płynący we czwartek rano (21.07).
Jako, że przez ostatnie 2 tygodnie mieliśmy okazję podróżować promem aż trzy razy, postanowiliśmy naszkicować Wam, krótki

Poradnik podróżnika promowego:

Po pierwsze: NIGDY, przenigdy nie siadajcie na promie obok „kącika dla dzieci”. Dzieci, powszechnie uznawane, za małych, rozkosznych ludzików z taaakimi maaalusieńkimi nóżkami i noskami, są tak naprawdę dziełem ciemnych mocy. Ich podły charakter, złośliwość i przepełnione czystym złem serce, przewyższa jedynie umiejętność do wydawania z siebie dźwięków, które sprytnie omijają uszy, żeby wwiercić się bezpośrednio do mózgu. Poziom decybeli grupki dzieci (gdzie przez grupkę rozumiemy już więcej niż dwójkę dzieci, jako, że te małe demony potrafią być jednocześnie w wielu miejscach) dorównuje startującemu boeingowi 747.

Tak, kochamy dzieci, są cudowne, póki są też daleko i śpią.

Po drugie: sprawdź dziesięć razy, czy w okolicy nie ma baru karaoke. Ta niesamowita instytucja jest uruchamiana na promie wtedy gdy:

  • Grupka Szwedów planuje zaśpiewać swoje rodzime przeboje prosto z lat 70-tych.
  • Umościcie się gdzieś w pobliżu i chcecie spać (Patrz- Murphie, dział: „złośliwość wszechświata”).
  • W sytuacji gdy na morzu bałtyckim zabłądzi jakiś waleń i kapitan chce go przepędzić w jego własnym języku.

Nam udało się załapać na wszystkie trzy opcje. W pewien sposób trzecia sytuacja łączy się z pierwszą.

Szwecja to dziwny kraj.

Po trzecie:

jeśli sądzisz, że cena biletu jest proporcjonalna do odległości jaką prom przepływa to jesteś w błędzie. Wydaje się, że fakt iż zapłaciliśmy za przepłynięcie 18 km o 10 euro więcej niż za przepłynięcie 372 km nikogo specjalnie nie dziwi. Nie zaskoczyło by nas, gdyby po podjechaniu do kasy Pani oznajmiła nam: „Zbiornik maszyny losującej jest pusty, następuje zwolnienie blokady… państwa cena za ten prom to 83 Euro”. Na szczęście to koniec z promami.

Po czwarte:

Sklepy bezcłowe są droższe niż te normalne. Stąd prosty wniosek, że cło w Skandynawii jest minusowe. Warte rozważenia do zastosowania w naszym kraju.

Po piąte:

Przechyły. Występują nawet na największych statkach. Część ekipy radośnie pohukując i popiskując biegała „w te i nazad” po promie. Nie tylko po podłodze, ale także po suficie i ścianach, a rzucało nimi jak pijanymi zającami (albo tez w drugiej wersji: miotało nimi jak szatan).

Podsumowując poradnik podróżnika promowego:

jeśli człowiek trzyma się powyższych rad to podróżowanie promem może być nawet przyjemnością. Do standardowych problemów komunikacji międzymiejskiej dochodzą niesamowite widoki. Cała Skandynawia jest… urocza. Malutka wysepka na której mieści się czerwony, jednopiętrowy domek, pięć drzew i kawałek skały… taki widok to tutaj standard. Szkoda jedynie, że pogoda nam nie dopisała, bo nie mogliśmy w pełni docenić walorów krajów północy.

Sam Sztokholm robi niesamowite wrażenie.

Miasto, które, jak większość skandynawskich metropolii zbudowane jest głównie na wyspach, ma też w sobie coś… monumentalnego. Olbrzymie, piękne budynki z odnowionymi i zadbanymi fasadami, są dosłownie przecinane przez malutkie uliczki. Nawet fakt, że na ulicach, aż roi się od turystów nie przeszkadza w docenianiu wdzięków tego ciekawego miejsca.

My oceniamy Sztokholm na mocne 4 i zdecydowanie polecamy do odwiedzenia w przyszłości.

Cd nastąpi niedługo.
For sure!

Leave a Reply