Porady

Jaki motocykl wybrać? [Dla mocno początkujących]

Dobra, napisałem już sporo o tym jak podróżować, ale w zasadzie jaki motocykl wybrać do tego podróżowania? (i jeżdżenia w ogóle?).

Dużo piszę o motocyklach, więc pomyślałem, że może przybliżę temat tym, którzy nie wiedzą czym to jeść.

Uprzedzam, że nie jestem jakimś guru i pewnie znajdzie się całe multum ludzi, którzy będą w tej kwestii lepszymi autorytetami. Jednak tylko ja mam swoje spaczone poczucie humoru, którym chciałbym przy okazji się z Wami podzielić.

Według statystycznego, szarego obywatela, dzielimy motocykle na następujące grupy:

  • Ścigacz – wszystko to, co jedzie szybciej niż 100km/h, ma na sobie masę kolorowego plastiku (w postaci owiewek, bądź pasażerki) i gdy nas mija wydaje charakterystyczny odgłos F-16 przebijającego barierę dźwięku. Sami szaleńcy tym jeżdżą, ot co!
  • Harley – Chrom. Mnóstwo chromu. Cała góra dobrze upakowanego chromu zwieńczona mniejszą górą ze skór i ćwieków. I groźne dudnienie. Wiadra groźnego dudnienia, które powoduje drżenie ziemi i prostowanie się antenek w moherowych beretach jeszcze parę minut po przejeździe motocyklisty. Pojazd dla satanistów. Ludowa legenda mówi, że żeby kupić trzeba zjeść kota.
  • Cross –Takie śmieszne małe motorki co ci ludzie od pił spalinowych robią, żeby im się lepiej po lesie jeździło. Po ściągnięciu tylnego koła służą do ścinania drzew.
  • Cała reszta – Tutaj zazwyczaj mamy wrzucone wszystkie marki historyczne („Panie, myśmy z kuzynem na tej Jawie to 120 jechali, jak nam Ruscy z poligonu odsprzedali paliwo rakietowe”) i wszystko to czego nie da się podpiąć po powyższe trzy działy.

Oczywiście żartuję.

Chociaż swoją drogą niesamowite jest to, że w oczach przeciętnego człowieka wszystkie chopperowate motocykle to Harley’e. To trochę tak jakby na każde buty sportowe mówić „adiddasy”. Hm.

Poniżej przedstawię Wam najogólniejszy podział motocykli, pomijając wszystkie dziwactwa i odłamy, bo komu początkującemu jest potrzebna do życia informacja, że istnieje SPECJALNA nazwa na motocykle produkowane w NRD w latach 1965-70 z okrągłą lampą i silnikiem rzędowym.

Nie wiem czy istnieje.

Ale znając prawa Murpie’go mogę być prawie pewny, iż jeśli istnieje to ma nawet własny fan klub. Pozdrawiam ich. Wszystkich trzech.

Nie odkryję żarówki, jeśli stwierdzę, że tylko od Was zależy jaki motor sobie wybierzecie. To dość banalne, ale fakt jest taki, że wybór odpowiedniego sprzętu decyduje o tym czy będziecie zadowoleni, czy superzadowoleni. No proszę Was!

Jak można być niezadowolonym z kupna motocykla?

Niektórzy wybierają ten, który im się fizycznie najbardziej podoba i później starają się przekonać sami siebie do sposobu jego prowadzenia, i wszystkich możliwych ograniczeń jakie za sobą dana maszyna niesie. Niektórzy działają w drugą stronę, wybierają motocykl, który najmniej pali, albo jest najpraktyczniejszy w codziennym używaniu, albo części ma najtańsze, a później przekonują sami siebie, że ten motocykl jest najpiękniejszy. Bądź kochają go wiedząc, że jest paskudny, ale praktyczny, ot życie!

Ci drudzy korzystają z Excela, żeby porównać ilość kalorii w śniadaniu.

Nie krytykuję.

Osobiście jestem pierwszym typem: wychodzę jeździć, patrzę na XJRę i myślę:

„Boże, miałeś dobry dzień gdy natchnąłeś inżynierów Yamahy do stworzenia tak pięknego motocykla,  który w tak cudowny sposób wgniata żołądek w kręgosłup przy przyspieszaniu. Co z tego, że pali hektolitry. Powyżej 150 km/h utrzymanie się na nim jest jak surfing przy 9 w skali Beauforta, waży jak wypasiony zawodnik sumo, a opony zżera w tempie mocno wychudzonej afrykańskiej kozy”.

Idealnie jest wtedy, gdy jedno da połączyć się z drugim i motocykl podoba się nam  fizycznie, części do niego nie są niesamowicie drogie, nie ma nie wiadomo jakiej pojemności (na początek),  i jest prosty w obsłudze i prowadzeniu. Jeżeli chcecie kupić sobie motocykl „na początek” to w każdej klasie, od większości dużych producentów znajdziecie taką maszynę.

Ale, ale! Miałem mówić o podziale motocykli.

Najbardziej chyba klasycznym jest następujący podział:

  • Chopper
  • Cruiser
  • Bobber
  • Enduro
  • Trike
  • Cross
  • Supermoto
  • Naked-bike
  • Classic
  • Sport
  • Sportowo-turystyczny
  • Turystyczny

Pozwolę sobie pominąć działy Bobber, Trajki, Supermoto, a Cruiser i Chopper, oraz motocykle sportowo-turystyczne i turystyczne zlać w jedno.

Artykuł dla początkujących, a bądźmy szczerzy 90% pierwszych motocykli to albo przedstawiciele Chopper/Cruiser, albo Enduro/Cross, ew. Sport albo jeden z Universal Bike (uniwersalnych motocykli).

Trudno mi sobie wyobrazić, że ktoś kupuje na pierwszy motocykl „Trajkę” czyli trójkołowe cudo (tak, tak, to jeszcze jest motocykl chociaż niektóre ważą jak nieśmiertelny 126p). Lub zaraz po wyrobieniu prawa jazdy mknie do warsztatu tuningowego, żeby nabyć niestandardowego dwukołowca.

Rzucam fachowymi nazwami, a jeszcze nie wytłumaczyłem o czym mówię, przejdźmy więc do konkretów:

  • Chopper/Cruiser,
    Choppery to właśnie ten typ, który przez laików zwany jest Harley’ami. Nisko umieszczone siedzenie, daleko od siebie rozrzucone koła, duża ilość chromowanych elementów, daleko wysunięte przednie koło i dwucylindrowy silnik w układzie V – to najbardziej charakterystyczne elementy. Cruiser, kuzyn choppera to w zasadzie to samo. Różnica między oboma podtypami jest prosta: Cruisery mają nieco bardziej zwartą sylwetkę i nie tak długi widelec jak chopper.
  • Enduro/Cross,
    Motocykle przeznaczone do jazdy w terenie. „Miękkie” zawieszenie i odpowiednia charakterystyka silnika umożliwiają wypady w teren. Ze względu na pozycję za kierownicą i niewielką masę dobrze spisują się także w normalnym ruchu ulicznym. Istnieje również odmiana turystyczna enduro, większa i cięższa, ale za to lepiej sprawująca się na asfalcie w długich trasach . Crossami nazywamy motocykle terenowe służące do jazdy w sposób wyczynowy. Zazwyczaj pozbawione są wszystkich elementów, które umożliwiają jazdę po ulicy (np. kierunkowskazy) i mają supermałą masę.
  • Sport
    Motocykle rodem z torów wyścigowych. Mocne, wysokoobrotowe silniki, relatywnie nie za wielkie masy i jak najbardziej aerodynamiczna sylwetka to charakterystyczne cechy motocykli sportowych. Te  maszyny swojego prawdziwe oblicze pokazują dopiero na torze, ale spokojnie można ich używać do jazdy w mieście i do tzw. szybkiej turystyki. Po warunkiem, że jesteś bardzo dobry w siedzeniu na desce.
  • Naked
    Teoretycznie jest to maszyna sportowa pozbawiona owiewek (czyli plastików zwiększających opływowość motocykla). W praktyce, oprócz tego pozycja jeźdźca jest tu bardziej odprężona,  a kierownica szersza. W rezultacie pomimo mocy podobnej do motocykli sportowych, ciężej je „położyć na kolano”, za to zdecydowanie wygodniej się na nich jeździ.
  • Turystyk
    Klasyczne w tym segmencie są motocyklu typu „kredens” czyli olbrzymie maszyny wyładowane wszystkimi możliwymi udogodnieniami dla kierowcy. Są to na marginesie chyba jedyne motocykle,  które posiadają nawiewy i wbudowane radio wraz z głośnikami. Zdarza się że pasażer ma poza wygodnym oparciem, również podłokietniki (sic!), a także uchwyty na napój (sicx2!). W klasie turystycznych mamy też mieszanki z innymi modelami, czyli sportowo- turystyczne (motocykle o sportowej sylwetce, ale wygodniejszej pozycji tak dla kierowcy jak i dla pasażera), turystyczne enduro (czyli enduro cięższe przystosowane tak do jazdy po asfalcie jak i terenie) etc.

Musicie pamiętać o jednym: różnych typów motocykli jest tak dużo, jak sposobów na tuning golfa w stodole za pomocą diod led, gumówki i sztachet wyrwanych z płotu.

Czyli, możecie się domyślić patrząc na nasze drogi, że była to metafora dla słowa „dużo”.

Są maszyny łączące cechy zupełnie teoretycznie nie możliwe do połączenia. Są maszyny, które wyglądają zupełnie nie na to czym są. Są w końcu maszyny, które np. pomimo, że należą do chopperów to wcale nie muszą posiadać wszystkich charakterystycznych dla nich cech (tzw. Power choppery). To co powyżej wymieniłem to najważniejsze ramy dla każdego rodzaju motocykli.

Moim zdaniem nie wolno kupować maszyny w ciemno.

Wiecie, że jestem za tym by próbować wszystko. Tak samo każdego rodzaju motocykla trzeba spróbować, żeby wiedzieć co jest dla nas, a co nie. Może się okazać, że popularny „ścigacz” nie jest tym o czym do końca marzymy, gdy się nim już przejedziemy.

I kolejna rzeczy: pojemność.

Dużo osób mówi, żeby od razu brać jak największy motocykl. Argument jest klasyczny: tysiącem można jeździć jak sześćsetką, a jak już zdobędziesz więcej doświadczenia nie będziesz musiał zmieniać motocykla.  Z jednej strony rozumiem tych co tak piszą, bo sam miałem niedobór mocy w motocyklu już po niecałym roku użytkowania. Z drugiej mniejszy motocykl jest zwrotniejszy, łatwiej przyzwyczaić się do jazdy na dwóch, zamiast na czterech kołach,  zazwyczaj mniej pali, no i oczywiście jest tańszy w zakupie. Standardowo mówi się, że warto zacząć od mniejszej pojemności, żeby stopniowo, po jakimś czasie przechodzić do coraz wyższych.

Zgadzam się.

Jednocześnie moim zdaniem są dwie rzeczy, o których nie wolno zapomnieć.

  • Mała pojemność nie oznacza małej mocy. Z 600-ty można wyciągnąć bardzo dużo, jeśli ktoś wie jak się nią posługiwać. Szczególnie jeśli jest to motocykl sportowy.
  • Duża pojemność nie powinna Was przerażać. Zazwyczaj, gdy ktoś słyszy o naprawdę dużych motocyklach mówi: „Matko, na pewno bym się na nim zabił”. Otóż nie. Jeżdżenie z głową gwarantuje, że nic Wam się nie stanie. Z Waszej winy, bo nic przecież nie poradzicie na poloneza, który nagle wyjedzie z podporządkowanej prosto pod Wasze koła. Choć „polonez” i „nagle”, chyba nie powinny być w jednym zdaniu.

Niezależnie czy siedzicie na „szejsecie” czy dosiadacie olbrzymiego, prawie dwulitrowego potwora pamiętajcie, że przede wszystkim liczy się używanie przez Was szarych komórek. Dostosowywanie prędkości do możliwości na drodze i naszych umiejętności.

I tą złotą myślą pożegnam się na ten raz.

Leave a Reply