Przemyślenia

Żul podróżnik *

*idea pt. Żul Podróżnik narodziła się w Północnej Hiszpanii, która stanowiła by niejaki raj dla naszych polskich piechurów ulicy i samurajów parków. Po pierwsze ze względu na wieczne słońce, a co za tym idzie przepiękną pogodę przez cały rok, a po drugie- i oczywiście najważniejsze- cenę wina, które można nabyć za 0,50 centów za litr. Z korkiem!

** Uprzedzamy, że opisane niżej zdarzenia NIE są przypadkowe, a podobieństwo do osób i miejsc JEST celowe.

—–

Pierwsze promienie słońca zaczęły się przebijać przez zakurzone szyby busa, a już były nie do zniesienia.

„Albo wstanę albo ulegnę samospaleniu”

-pomyślał z goryczą żul-podróżnik . Do jego zamroczonego lekko umysłu dotarła jedna myśl: mógł wczoraj zatrzymać się w bardziej ocienionym miejscu. Błąd! Błąd, który będzie go kosztował dwie cenne godziny snu.

– No, może jeszcze z minutkę…- wychrypiał w przestrzeń, po czym zarzucił śpiwór z rozmachem na głowę. Minutka trwała dobre pół godziny, ale ostatecznie słońce wygrało z chęcią pobicia nowego rekordu w spaniu w stylu dowolnym i nasz dzielny podróżnik, chcąc- nie chcąc wyczłapał z barłogu.

Proces opuszczania łóżka  stanowił by idealną ilustracje okładki płyty COMY „Pierwsze wyjście z mroku”- Ot bohater nocy! Półbóg, heros, czy raczej inne mityczne stworzenie wychodzące na światło dzienne. Oczy, zmęczone od soli, piasku i ciągłego żaru lejącego się prosto z nieba powoli przyzwyczajały się do słońca.

Nasz dzielny bohater rozejrzał się ospale dookoła i z głośnym trzaskiem przeciągnął zastałe stawy. Bolało go całe ciało. Ból spowodowany był snem na materacu, egzystencja którego skończyła się po 3 godzinach od napompowania. Zaklnął szpetnie i obiecał sobie w duchu, że już jutro, zanim zaśnie NA PEWNO naprawi dziurawe łóżko. Klnięcie i obiecywanie stanowił codzienny poranny rytuał, toteż szanse na to, że materac kolejnego dnia będzie już sprawny były… no, powiedzmy, że były bardzo małe. Gdy już wzrok przywykł do dziennego światła, zobaczył gdzie przyszło mu nocować. Widok z klifu, na wzburzony ocean o poranku pobudzał do działania. Jednak dobrze wybrał miejsce noclegu. Czarny chleb  i czarna kawa smakują w takim miejscu iście po królewsku.

Poranny prysznic i pranie

Prysznic? Oczywiście! W końcu są jeszcze dwie butelki wody, po 5 litrów każda. Wystarczająco, żeby spłukać sól po kąpieli w oceanie, ugotować  kawy, wymyć naczynia, odbyć poranną toaletę, przetrzeć szyby w busie. Pozostałe 5 litrów można zostawić na potrzeby obiadowe.  Może dziś nawet uda się wymyć włosy i zrobić przepierkę pod prysznicami na miejskiej plaży? Uśmiechnął się do swoich myśli. W końcu niedziela idzie, trza wyglądać jak człowiek.

Przy większej odrobinie szczęścia zamiast tego będzie jezioro ze słodką wodą. W sumie też dobrze bo i jest co wyprać, a i umyć w całości by się przydało. Ubrania ze standardowego „brudne, ale jeszcze można chodzić” zmieniały się powoli w „boże! Co tu tak cuchnie?!”. Yhm, tak, pranie trzeba zrobić.

Posiłki

Dla żula- podróżnika jedzeniem jest wszystko, co nie ucieka na tyle szybko, żeby zmęczyć się przy gonieniu własnego obiadu. Z definicji najwolniej uciekają figi. Cytryny i małże morskie też nie mają za dużego tempa ucieczki, toteż często padają łupem naszego dzielnego bohatera. Pyszny obiad można nabyć  w cenie już 15 minut poświęconych na klifowe zbieractwo. Wszystko zawsze świeże, co pośrednio jest spowodowane niedziałającą lodówką. Tzn. lodówka działa, zawsze i wszędzie trzyma temperaturę.

Standardowo- wyższą niż otoczenie.

No chyba, że akurat udało się wrzucić do zamrażarki w sklepie 1,5 litrową butelkę z wodą, która później służy jako wkład lodówkowy. Piwo też się nadaje tylko jakimś cudem chłodzi dużo krócej. Jest to bezpośrednio związane z teorią chaosu dotyczącą piwa. Zimne piwo znika dwa razy szybciej niż ciepłe. Potwierdzone przez naukowców. Podobnie jak fakt, że skarpetki zawsze giną w praniu, i że każda, nawet najmniejsza wioska ma swojego dziadka na rowerze. Jak nie wierzycie to sprawdźcie. Zacznijcie od eksperymentu z piwem.

IMG_7509

Gotowanie

Najważniejsze w gotowaniu jest to, aby posiłek był ciepły. Przyjmując takie założenie starczy tylko puszkę wystawić na zewnątrz busa, a promienie słoneczne podgrzeją mielonkę która jest wewnątrz. Jednak od czasu do czasu warto by zjeść coś gorącego. Wtedy niezbędny jest:

– Grill z węglem
Lub
– kuchenka gazowa
Lub
– subatomowy kolektor cząsteczek alfa

Niestety z tym ostatnim jest problem, bo poza daleką Syberią, ciężko jest znaleźć aktywny uran walający się beztrosko po ulicach.

Z pozostałymi narzędziami robimy tak:

1.       Włączamy (lub podpalamy)
2.       Kładziemy na wierzchu garnek (w przypadku grilla można dookoła poukładać parówki)
3.       Wrzucamy do garnka wszystko co mamy akurat do zjedzenia
4.       Przykrywamy pokrywką, żeby nie uciekło.
5.       Czekamy, aż zdechnie
6.       Delektujemy się

Przetrwanie


Najważniejszym i jednocześnie najczęstszym zadaniem Żula-podróżnika w ciągu dnia jest przetrwanie. Jest wiele sposobów na przetrwanie. Jednym z nich jest częste przemieszczanie się po Europie. Ma to swoje plusy. Po pierwsze nasz bohater przechodzi proces edukacji geograficzno-architektonicznej. Po drugie udaje mu się zmylić ciągle ścigających go stróżów prawa (Idz not alloud to camping hir!).

I po trzecie i najważniejsze: poznaje się całą masę innych żuli- podróżników podróżujących motocyklami, samochodami, camperami, rowerami, na hulajnogach, rolkach, pieszo, wpław i na samodzielnie skonstruowanych wehikułach, które nie mają nazwy w żadnym języku ludzkim. Tych ostatnich jest najwięcej. Żul- podróżnik to istota o nie pohamowanej inwencji twórczej.

Noc


Dotarł. Włączył długie światła. Promień jasności z busa oświetlił niewielki parking przy wydmie. Taaak, miejsce było dobre, trochę krzaczków, niedaleko drogi, słychać chyba szum fal. Warto zaryzykować. A nóż okaże się z rana, że jakiś stragan jest w pobliżu? W dzień może się okazać też niestety, że zaparkował obok najczęściej uczęszczanej plaży w promieniu 682 km i każdy, dosłownie KAŻDY plażowicz przechodząc musi zobaczyć: co jest w środku tak ładnie oklejonego pojazdu? W nocy wszystko jest inne.

Ciemno. Zbyt ciemno, żeby być pewnym miejsca. Żul zasypiając pamiętał, że ma tylko 3h życia materaca . A kładąc się nucił:

„Znowu dziś udało się widzieć zachód słońca, znowu udało się doczekać końca”

Dekalog Żula-podróżnika
1. Jeżeli nie widzisz zwyczajnych rzeczy (np. zraszacz trawnikowy), a jedynie możliwości ich wykorzystania (prysznic) to wiedz, że coś się dzieje.
2. Sięgaj namiotem tam, gdzie wzrok policji nie sięga.
3. Nie ma czegoś takiego jak zakazy, są tylko sugestie.
4. Głową muru nie przebijesz, ale zawsze można go przeskoczyć i zobaczyć co jest po drugiej stronie.
5. Bus to nie camper i zakazy parkowania dotyczące karawanu go nie obejmują.
6. Bus to nie samochód osobowy i pozwolenia na parkowanie do rozładunku go obejmuje.
7. Pasztet na słońcu to już ciepły posiłek.
8. Makaron da się zjeść ze wszystkim. Tak… ze wszystkim.
9. Bus z napisem: „Stoimy tu tylko na 7 minut” jest nieśmiertelny. (nie dotyczy Francji)
10. Uśmiechem, sprytem i pozytywną energią załatwisz wszystko. No, czasem trzeba też użyć spirytusu i głębokiego (koniecznie kobiecego) dekoltu.

by Ceboola & Wróbel Kompany niecodziennie

Jeden komentarz

Leave a Reply